Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera


Tomasz Konior o sile pracy zespołowej

 

Czas czytania: ~9 min


Rozmowa zTomaszem Koniorem

 

oKxaZfZcHTbLhDvn0v3ADPmJkeqvsQUy5Rwq36WXahhy0lPaQ8lCuQL9C7zf_konior.jpg
Najbliżej nam do architektury wchodzącej w dobre relacje z miejską codziennością, zrozumiałej i akceptowalnej – mówi w wywiadzie dla Muzeum Architektury Tomasz M. Konior.

Prowadzone przez Pana KONIOR STUDIO powstało w 1995 roku i po kilkunastu latach działalności jest jednym z najbardziej znanych polskich biur architektonicznych. Jakie są najważniejsze czynniki określające jego charakter?

Tomasz M. Konior: Najważniejszy dla naszej zawodowej aktywności jest Zespół. KONIOR STUDIO jest Zespołem. Mamy bardzo silną formułę współpracy i co ważne nie tylko razem pracujemy, ale też często spędzamy wolny czas. Projekty są dyskutowane, przekonujemy się argumentami. Każdy pomysł jest przyjmowany z nadzieją. Wciąż powtarzają się proste pytania. Dlaczego? Jakie to ma znaczenie? Nawet na budowie zdarza się, że korygujemy wcześniejsze decyzje. Projektowanie jest żywym, dynamicznym procesem. Rzadko narzucam własną wolę. Preferuję dialog, wspólne dochodzenie do celu. W tym sensie jesteśmy sobie równi. Staramy się uzupełniać, choć oczywiście każdy ma swoje zadania, mocniejsze i słabsze strony.

Kluczowym pojęciem dla Pańskiej twórczości jest kontekst. To słowo pojawia się w nazwie biura, jest też w tytule wystawy. Które elementy tego bardzo szerokiego pojęcia są dla Pana najważniejsze?

TMK: Każdy temat określa własną hierarchię. Zawsze analizujemy wszelkie zależności. To nasze punkty odniesienia. Stawianie pytań wyznacza kierunek i zwykle to w nich tkwi rozwiązanie.Pierwsza jest refleksja nad tym, kim jest człowiek w kreowanej przestrzeni. Przewidujemy jego reakcje, odczucia. Ważny jest też kontekst czasu, bo odbiór architektury zmienia się wraz z jego upływem, zmienia się otoczenie. Interesuje nas asymilowanie nowej przestrzeni z tkanką miejską. Najbliżej nam do architektury wchodzącej w dobre relacje z miejską codziennością, zrozumiałej i akceptowalnej. Renzo Piano powiedział kiedyś: „Wznosząc budynek, nie patrzę, czy jest ładny. Obserwuję zachowania i twarze ludzi, czy są zadowoleni, że przebywają w tej przestrzeni”. Traktuję te słowa jak własne. To demokratyczny wymiar architektury. Ważny kontekst dla tego, co i jak robimy.

W Państwa komentarzach do poszczególnych projektów często powraca pojęcie przestrzeni spotkania i deklaracja chęci tworzenia miejsc, które integrują ludzi, takich jak przeszklone atrium Akademii Muzycznej w Katowicach.

TMK: Myślę, że historia projektu rozbudowy Akademii Muzycznej w Katowicach dobrze pokazuje jak podchodzimy do rozwiązywania danej przestrzeni. Wygraliśmy konkurs, który zakładał, że nowy budynek miał być połączony ze starym za pomocą łącznika, czy przewiązki. W naszym projekcie ma on charakter wewnętrznego placu. Z ogromnym ryzykiem postanowiliśmy złożyć tę propozycję, uznając, że to też jest łącznik, tyle, że o większej skali. I właśnie ta skala pozwoliła wydobyć to, co najcenniejsze w starym budynku, obserwować go z innej, często zaskakującej perspektywy, zaakcentować nową część, a jednocześnie wykreować unikalną wartość dodaną. Nowy budynek mieści szereg funkcji: bibliotekę, szatnie, sale prób, studio nagrań, salę koncertową. Nam chodziło o coś więcej: o połączenie starego z nowym, synergię przestrzeni, ale również o stworzenie pretekstu dla spotkania studentów i profesorów, muzyków i melomanów. Podczas budowy słyszeliśmy głosy (ważnych autorytetów), że to jest przeskalowane, że zniszczymy zabytek. Dziś obserwujemy jak ta przestrzeń oddziałuje, jak żyje i wciąż wypełnia się ludźmi. (…)

W jaki sposób, poza stworzeniem owego środka, centrum założenia, budynek czy zespół budynków może organizować przestrzeń zewnętrzną, wpływać na ożywienie przestrzeni miejskiej?

TMK: W miastach od wieków jest tak, że obiekt stoi przy ulicy, placu albo skwerze. Jeżeli jest zbyt autonomiczny, zbyt wyabstrahowany, pozbawiony odniesień, żyje własną estetyką i wewnętrzną funkcją, trudno o to, by stał się częścią większej, miejskiej całości. Dlatego wciąż podejmujemy próby dialogu z otoczeniem, z tradycją, szukamy dobrych kontekstów, ważnych punktów odniesienia.

Jak Pan widzi możliwość wpisania wysokościowców w specyficzną tkankę miejską Katowic? Jaką rolę mogłyby tu odgrywać wieżowce?

TMK: Mówiąc o skali zabudowy poruszamy ważny, ale tylko jeden z wielu aspektów związanych z projektem centrum Katowic. Przez dwa i pół roku od wygrania konkursu szukaliśmy odpowiedzi jak tą przestrzeń przekształcać i transformować, jak uczynić ją realnym, atrakcyjnym, magnetycznym miejscem, dającym impuls dla rozwoju, z którym będą identyfikować się mieszkańcy. (…) Z czasem coraz mocniej zdawaliśmy sobie sprawę, że istota rzeczy tkwi w metodach i narzędziach, które urzeczywistnią idee, nie zaś w samych ideach. Dlatego plan przebudowy strefy śródmiejskiej ewoluował w stronę planu koordynacyjnego. Oprócz zapisów planistycznych dotyczących rodzaju i skali zabudowy, transportu, funkcji centrotwórczych, przestrzeni publicznych, ochrony środowiska położyliśmy duży nacisk na kompleksowe podejście do realizacji – koordynowanie wszelkich aspektów, zaczynając od infrastruktury, na promocji kończąc. (…) Budynki współtworzą miasto, jednak o jego charakterze decydują przede wszystkim przestrzenie pomiędzy nimi, ich jakość i różnorodność.

Jak dużą swobodę przyszłego rozwoju, dodawania nowych elementów do tej kompozycji pozostawia zaproponowany przez Państwa plan zorganizowania przestrzeni centrum Katowic?

TMK: Ważna jest świadomość, że miasto to żywy organizm, a jego rozwój to ciągły proces. Jest i będzie stała potrzeba wypełniania przestrzeni nową substancją i nowymi funkcjami. (…) Nie da się tego załatwić raz na zawsze. Konieczne są zasady. Kształtowanie zabudowy czy ochrona przestrzeni publicznych i dostępności poszczególnych obszarów w mieście wymagają ostrych zapisów. W naszym planie w dużej mierze opieramy się na doświadczeniach tzw. urbanistyki operacyjnej. Rzecz w świadomym i mądrym zarządzaniu, nie można tego wypuścić na żywioł”. Nawet Milton Friedman, zagorzały zwolennik wolnego rynku, czynił wyjątek mówiąc, że ład przestrzenny wymaga nadzoru i kontroli.

A w jaki sposób można włączyć w taką kompozycję istniejące na tym obszarze budynki z lat siedemdziesiątych?

TMK: Jest to poważny problem miast, w których silnie zaznaczył się okres modernizmu. Pozostawił on szereg wyjątkowych budynków, jednak przyjęta wówczas doktryna urbanistyczna doprowadziła do sporej dezintegracji miejskich przestrzeni. Stoimy dzisiaj przed bardzo trudnym dylematem: jak chronić to, co cenne z minionej epoki, a jednocześnie tchnąć nowego ducha w martwe części miasta. (…) Budynki, które w oczach historyka sztuki są niezwykle atrakcyjne, z perspektywy mieszkańca i jego potrzeb nie wzbudzają entuzjazmu. Niezwykle trudno adaptować je do nowych funkcji. I to nie jest ignorancja. Wielokrotnie w naszych propozycjach – również w konkursie na centrum Katowic – wskazujemy możliwości świadomej ochrony wartościowych budynków poprzez nasycanie ich nową treścią, włączanie w nową zabudowę.

W projekcie przebudowy i rozbudowy Dworca Głównego w Katowicach zaproponowali Państwo potraktowanie jego najbardziej charakterystycznego elementu, czyli hali dworcowej jako swego rodzaju spolium, oprawienie go w zupełnie nową kompozycję, w znacznym stopniu nawiązującą do układu kwartałów dziewiętnastowiecznej zabudowy wyburzonych w związku z jego budową. Czy takie „budowanie pomostów” to recepta na ten problem?

TMK: Oto przykład na to z jak poważnym problemem mamy do czynienia. Z jednej strony dostrzegam wyjątkowość tego budynku i unikalny charakter "kielichów" hali dworcowej. To cenne zjawisko w historii architektury współczesnej. Z drugiej strony jest to obiekt, który powstał na gruzach żywej tkanki miejskiej w centrum Katowic. Doskonały przykład jak wówczas obchodzono się z miastem i z jego tradycją. Stary dworzec, mimo że mógł nadal pełnić swą funkcję stał się bezużyteczny. Dziś konieczne jest rozwiązanie szanujące dziedzictwo, ale też odpowiadające potrzebom miasta i regionu. Kluczowymi zagadnieniami są tutaj dostępność i transport publiczny. Chcemy przecież by to miasto odzyskało swoją rangę, rozwijało się adekwatnie do pozycji największej w Polsce metropolii. Katowice muszą złapać oddech…

W tej chwili pracujecie Państwo nad projektem nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach?

TMK: To nasze najmłodsze dziecko, które mocno absorbuje. Codziennie staramy się znajdować dobre odpowiedzi na setki pytań o przestrzeń, miasto, skalę, brzmienie, ale także o budżet, realia, terminy. I najważniejsze: czym jest dziś przestrzeń dla muzyki? Przecież wysokiej klasy sprzęt i znakomite nagrania dają świetne efekty odsłuchu w domowym zaciszu. Dlatego właśnie miejsce muzyczne musi charakteryzować się czymś unikalnym i wyjątkowym. Wciąż szukamy dobrej odpowiedzi. Uparłem się, żeby w tym zadaniu współpracować z najlepszymi akustykami na świecie. Udało się. To daje nowe możliwości. Projekt ewoluuje.

Takiej sali koncertowej w Polsce jeszcze nie ma?

TMK: To jest przecieranie szlaków. Zobaczymy, jak zmaterializuje się idea. Wygraliśmy konkurs projektem tradycyjnej sali koncertowej, który spodobał się jurorom i przede wszystkim przyszłym użytkownikom. Miała powstać mieszczańska sala koncertowa, osadzona w europejskich kanonach. Dzięki współpracy z japońskimi ekspertami projekt zmierza w stronę, która jest nam tak bliska: przestrzeni spotkania i integracji. (…) Na zewnątrz powstaną przestrzenie publiczne, aktywne nie tylko o wybranych porach dnia czy roku. Atutem ma być zaprojektowany świat ogrodów, z których każdy będzie miał odmienną specyfikę. Plac przed wejściem zostanie tak powiązany z przestrzenią wnętrza, aby tworzył z nią niemal jedną całość. Staramy się nasycić zarówno budynek jak i otaczającą przestrzeń atrakcyjną ofertą. To ma być zaproszenie...

Ale tutaj architekt tworzy chyba tylko potencjał, przestrzeń, która umożliwia dzianie się, a to co się dzieje już od niego nie zależy?

TMK. Architekt czasem przecenia swoją rolę. Jednak zawsze ingerując w przestrzeń dostaje niepowtarzalną szansę tworzenia miejsc, które stają się ważne, wrastają w świadomość. To jest istota naszej pracy. 

Rozmawiała: Jolanta Gromadzka

Wywiad udostępniony dzięki uprzejmości Tomasza Koniora i Muzeum Architektury we Wrocławiu.

Pełny tekst wywiadu w katalogu do wystawy „Konior Studio. Architektura kontekstu”.

 


Podepnij swój artykuł

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

tagi

Urodziny Szybu Krystyna
Urodziny Szybu Krystyna

Budowa wieży wyciągowej szybu Kaiser Wilhelm II na terenie kopalni węgla kamiennego Hohenzollern zak ...

Kultura w kasynie
Kultura w kasynie

Kasyno Kultury, placówka kulturalna działająca w Kwidzynie od końca 2023 roku mieści się w budynku o ...

E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.
E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.

Regulacyjne i technologiczne zmiany w zakresie metod wznoszenia budynków doprowadziły w ostatnich la ...

KOMENTARZE
Komentarze
Brak komentarzy
Zaloguj się, aby dodać komentarz

Sylwetki
ZOBACZ TAKŻE

PRACA:
Zatrudnię
  • Zatrudnię

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera