Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera


Monika Sosnowska

 

Czas czytania: ~7 min


Monika Sosnowska

 

fdpqiCsLPFDizosROsdlmbdvAXZOTblxi382TuCZPqP4UMITvYjfzNQ3cNhp_sosntv.JPG
Wprowadzić chaos i niepewność. Rozmowa z Moniką Sosnowską. Sebastian Cichocki: W jaki sposób Twoja sztuka jest związana z geometrią? Monika Sosnowska: Moje prace skonstruowane są na podobnych zasadach co zadania matematyczne albo rebusy. Operuję pewnymi pojęciami, układam je w odpowiednie kombinacje. Matematyka jest abstrakcyjną dziedziną nauki. Moje prace również są w dużej mierze abstrakcyjne. Owszem, korzystam z estetyki miejsca, ale używam jej w sposób ograniczony. Mam do czynienia ze zbiorem elementów, takich jak ściany, podłogi, drzwi, klamki etc. i układam je w odpowiednich kombinacjach. Oczywiście w każdej pracy te konstrukcje spiętrzają się na różne sposoby. Czasami jest to bardzo formalne, kiedy indziej bawię się kontekstem i odwracaniem znaczeń. Podoba mi się precyzja oraz pojemność geometrii. Bardzo prostymi środkami można wyznaczyć terytoria, zbudować przestrzeń, podzielić płaszczyznę, a jednocześnie formy te mogą mieć wiele znaczeń. S.C.: Czy twoja sztuka jest nostalgiczna? M.S.: Nostalgia oznacza smutek, tęsknotę. Tymczasem moim zamiarem nie jest tworzenie prac smutnych ani nacechowanym innym ładunkiem emocjonalnym. Czasami moje prace są ironiczne. Według mnie, nostalgia odnosi się do narracji, a ja staram się wykreować prace, które są w pewnym sensie afektywnie neutralne, a przede wszystkim nie zdradzające moich emocji. Ja sama staram się być niewidoczna. Odnoszę się do pewnych estetyk, które są zaczerpnięte z historii albo współczesnego otoczenia, ale korzystam z nich w sposób minimalny, niezbędny do tego żeby określić jakiś typ przestrzeni albo przedmiotu. Nie odnoszę się jednak do konkretnych zdarzeń. S.C.: Czy czujesz, że na to co robisz ma wpływ przeszłość? M.S.: Moje prace nie odnoszą się bezpośrednio do przeszłości, ale niewątpliwie są w jakiś sposób są przez nią kształtowane. Trudno jest pracować w ahistorycznej próżni. S.C.: Jakie są związki tego co robisz z PRL-owską rzeczywistością i na ile, twoim zdaniem, ta sztuka da się wpisać w ówczesną tradycję projektowania, sztuki i architektury? M.S.: Trudno mówić jest tak całościowo o ówczesnej rzeczywistości. Wiele z założeń sztuki i architektury, która powstała w tamtym czasie, wydaje mi się imponujące. Jest to pewien fenomen. Fascynujące były szczególnie zakrojone na wielką skalę przedsięwzięcia architektoniczne, całościowe projektowanie dużych obszarów miast. Idee te wydają się dziś utopijne. W tym okresie pojawiło się wiele szaleńczych koncepcji, ale był to również czas doskonałych projektów - prostych, o dużej sile wyrazu. Mnie interesuje najbardziej odbicie ówczesnej rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Porównanie sfery idei z realnym życiem, wprowadzenie "ludzkiego" aspektu do świata koncepcji. Interesują mnie niezamierzone absurdy np. budowanie miast z ulicami, które prowadzą "do nikąd". Moje prace są, w pewnym sensie, konstruowaniem takiej rzeczywistości z błędami. Przykładem może być monumentalny, iluzjonistyczny mural, który został namalowany z błędami perspektywicznymi, "M10" - bardzo mała przestrzeń podzielona na dziesięciopokojowe mieszkanie czy też geometryczne malunki na szkle, wykonane w "nieodpowiedniej" technice. Fascynujący jest też dla mnie proces starzenia się niektórych obiektów z tamtego okresu, moment w którym poprzez zmianę kontekstu, przeistaczają się one w coś zupełnie innego, odrywającego się od swej pierwotnej funkcji. Na podstawie takich obserwacji powstały niektóre moje prace jak np. "Ruina", rzeźba zwykłej ściany z lamperią w stanie częściowej destrukcji. S.C.: Na ile charakter twojej pracy można nazwać "przemysłowym"? M.S.: Często mówię, że moje prace są wyprodukowane i należy to rozumieć bardzo dosłownie. Większość z nich nie jest zrobiona przeze mnie. Powstają w zakładach stolarskich, ślusarskich, są wyprodukowane przez grupy wyspecjalizowanych osób. Ostatnio coraz częściej pracuje z architektami, inżynierami, specjalistami od rożnych technik. Nie ma w moich pracach śladu "ręki artysty". Moja rola ogranicza się do koncepcji, wyboru odpowiednich środków i kontroli końcowego etapu - sprawdzeniu na ile to co powstało jest zgodne z moimi wyobrażeniami. S.C.: Czy twoja sztuka jest wroga wobec architektury? M.S.: Nie nazwałabym tego w ten sposób, wydaje mi się jednak, że to co robię znajduje się trochę w opozycji w stosunku do tego czym jest architektura. Myślę również, że moja sztuka jest zupełnie inną dyscypliną, mimo że skupiam się na tym samym zagadnieniu co architektura: formowaniu przestrzeni. Podstawową cechą architektury jest jej utylitaryzm. Architektura porządkuje, wprowadza ład, odzwierciedla systemy polityczne i społeczne. Moje prace wprowadzają raczej chaos i niepewność. Powodują, że rzeczywistość przestaje być oczywista. Architektura zabiega tez o progresywność, skoncentrowana jest na nowoczesnych formach i technologiach. Przyrównując moje prace do nowoczesnej architektury można by je uznać za wsteczne. Z drugiej strony moje prace żyją w "symbiozie" z prawdziwą architekturą. Bez niej nie mogłyby przybierać takiej formy, jaką mają. S.C.: W jaki sposób podejmujesz decyzje o skali swoich prac? Kiedy cos jest za duże a kiedy za małe? M.S.: Skala jest dostosowana do konkretnych zamierzeń. Prace są duże albo małe, albo duże i małe jednocześnie, wtedy gdy wymaga tego koncepcja. Niektóre z nich symulują prawdziwą architekturę i musza być w wymiarze 1:1. Kiedy chce pokazać, że architektura zamienia się w model, zmniejszam też skalę. Skalę wyznacza też miejsce, w którym praca ma zostać pokazana. To moje instalacje wpasowują się w przestrzeń, a nie odwrotnie. S.C.: Dlaczego wolisz zastawiać pułapki na widza zamiast go uspokajać? M.S.: Ja nie staram się przestraszyć widza. Chcę go raczej "wciągnąć" w swoja pracę; a najłatwiej robi się to niepostrzeżenie, kiedy on się tego nie spodziewa. Ostatecznie chodzi mi o podobny przekaz, który emitowany jest np. z obrazu. Mam jednak wrażenie, że obraz wymaga większego wysiłku, zawsze pozostawia pewien dystans. Ja przygotowuje pułapkę, po to aby moment przeniesienia w wyobrażony świat było mniej zauważalny. S.C.: Czy ważny jest materiał, którego używasz do swoich prac? M.S.: Materiał jest jednocześnie ważny i nieważny. Wiele moich prac zrobionych jest z "nie-materiałów", czyli takich, które odwracają uwagę od tego z czego są zrobione. Z drugiej strony, decyzja ta jest bardzo istotna, trudno jest wybrać taki materiał, żeby wydawał się czymkolwiek. Materiały odnoszą się też do poszczególnych prac, jeżeli np. buduje ścianę, to ma ona wyglądać jak ściana, a nie tylko ją przypominać. Inaczej było w pracy "Ruina", kiedy zniszczona ściana była celowo uproszczona i sprowadzona do rzeźby ściany. Nie przypominam sobie żadnego przypadku, kiedy użyłam materiału w celach symbolicznych. S.C.: W jakich sytuacjach ważny jest dla Ciebie kolor? M.S.: Z kolorem jest podobnie, jak z materiałem; zawsze przypisany jest on idei pracy. Czasem więc musi to być "nie-kolor", kiedy indziej odnosi się do określonych miejsc czy przedmiotów. Często używam koloru aby nadać czemuś "naturalny" wygląd. S.C.: Dlaczego namalowałaś stary kolorowy telewizor na ścianie budynku? M.S.: Obraz ten został przemalowany z witryny serwisu TV w Warszawie. Przedstawia telewizor marki Rubin produkowany kiedyś w ZSSR. Był on pierwszym dostępnym w Polsce kolorowym odbiornikiem telewizyjnym, zresztą dość prymitywnym, zdarzało się że Rubiny eksplodowały. Skopiowałam ten obrazek, zwiększyłam jego skalę, zmieniłam kontekst. Powstała niby-reklama zachwalająca produkt, który już praktycznie nie istnieje. Taka reklama, która nie reklamuje niczego oprócz samej siebie. S.C.: Na koniec chciałbym, abyś dokończyła takie zdanie: gdyby nic mnie nie ograniczało, moje prace ... M.S.: ... byłyby pewnie takie jakie są teraz. Pracuje w rożnych kontekstach. Karmię się rzeczywistością i konstruuje ją na swój sposób. Prace o małej skali mogą mieć taką samą siłę jak te duże. Czasami moje instalacje przybierają monumentalne rozmiary, wydaje się że mój sposób myślenia opiera się na skali makro, ale mimo to nie mam ambicji zmieniania rzeczywistości na skalę globalną. Wolę z nią raczej pogrywać. Warszawa, listopad 2005
bdzXh997DtrDEPewiaCOLYX3u3NZEWwIHt9obEPDBvU8LKvvl6mImxybZDHo_soswieden.JPG
aPisrrc5BKO2gXiwcEqGDaAsbyYaV3QtAsm3W44amp5QOmAZLdqxZ2c57Dv0_soscsw2001.JPG
5QCKaJWpbZLiD4U0p3DYrSQlm0kNKjcNgnhgfG0Yx0YHcMadDNoCBV643T4E_sosbazylea.JPG
ydzazTukcrdG36y2kGaJnx2rm7yfITvKku1EAdz4zFZ3tWCttuku4JhayYD6_sosistambul.JPG

Podepnij swój artykuł

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

tagi

Prima Aprilis na spacer
Prima Aprilis na spacer

Wielkanoc – to ważne święta, ale i czas odpoczynku, rodzinnych spacerów i wycieczek. W tym roku drug ...

Konferencja Kolor w architekturze
Konferencja Kolor w architekturze

W ostatnich latach kolor stał się bardziej popularny. Po inspirowanej modernizmem modzie na biel i m ...

Zagłosuj w Plebiscycie Polska Architektura XXL 2023. Wybierz najlepszą realizację architektoniczną minionego roku.
Zagłosuj w Plebiscycie Polska Architektura XXL 2023. Wybierz najlepszą realizację architektoniczną minionego roku.

Weź udział w Plebiscycie Polska Architektura XXL 2023 i oddaj swój głos na najlepszą realizację arch ...

KOMENTARZE
Komentarze
Brak komentarzy
Zaloguj się, aby dodać komentarz

Sylwetki
ZOBACZ TAKŻE

PRACA:
Zatrudnię
  • Zatrudnię

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera